Alkohole importowane stają się bardzo popularne wśród Polaków. Coraz więcej osób zwraca uwagę na smak i jakość pitych trunków, więc chętniej sięga po produkty z wyższej półki. Alkohole wytwarzane w Polsce stają się mniej atrakcyjne, szczególnie jeśli ich cena nie jest konkurencyjna dla cen trunków sprowadzanych zza granicy.
Najpopularniejsze mocne alkohole sprowadzane zza granicy
Wśród Polaków największym powodzeniem cieszy się wódka. Zarówno ta produkowana w kraju, jak i sprowadzana zza granicy. Importowane wódki są popularne wśród osób, które chcą eksperymentować i próbować nowych smaków, a co za tym idzie, sięgają po butelki produkowane przez firmy, których do tej pory nie znali, a więc często te zagraniczne.
Drugim alkoholem, który cieszy się coraz większą popularnością w Polsce, jest whisky. Do niedawna alkohol ten uważany był za luksusowy, więc nie był szczególnie popularny wśród większości Polaków. Obecnie zmienia się postrzeganie whisky i coraz więcej osób może sobie na nią pozwolić.
Trzecim importowanym alkoholem, który zyskuje popularność, jest gin. Sięgają po niego osoby, które do tej pory zazwyczaj piły wódkę, ale znudziły się tym trunkiem. Gin umożliwia tworzenie ciekawych i aromatycznych drinków, które można łatwo dostosować do swoich upodobań.
Popularność alkoholi premium
Polacy mają bardzo duży wybór zagranicznych trunków i coraz chętniej z niego korzystają. Z roku na rok rośnie kwota, którą Polacy wydają na alkohol. Dzieje się tak, ponieważ ludzie kupują coraz droższe alkohole i robią to nie tylko na bardzo wyjątkowe okazje czy w ramach prezentu, ale staje się to coraz bardziej powszechne i codzienne. Tani alkohol ustępuje miejsca takim trunkom jak whisky czy gin, których sprzedaż dynamicznie wzrasta.
Coraz częściej kupuje się także mniejsze butelki, dzięki którym można próbować różne smaki, nie wydając dużej kwoty na butelkę typowych wymiarów. Dzięki nim można spróbować nawet bardzo drogich trunków, wydając dość niewielką kwotę, która jednak w porównaniu do objętości butelki jest stosunkowo duża.
